PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=302429}

Listy z Iwo Jimy

Letters from Iwo Jima
7,6 35 918
ocen
7,6 10 1 35918
6,8 12
ocen krytyków
Listy z Iwo Jimy
powrót do forum filmu Listy z Iwo Jimy

Widziałem wczoraj i ??rozczarowanie. Odnoszę wrażenie (podkreślę ? nie widziałem jeszcze ?Sztandaru chwały?), że Eastwood nie do końca mógł się zdecydować na konwencję. Czy ma być jak w Szeregowcu ? mocno, dynamicznie, czy też bardziej melancholijnie (retrospektywnie) jak w cienkiej czerwonej. Wyszło moim zdaniem nijako (coś jak wydane z dużym nagłośnieniem w formie albumu odrzuty z sesji zasadniczej dobrego zespołu, wiadomo pewien poziom będzie, ale skoro nie znalazły się na albumie zasadniczym, tzn., że nie były tego warte). Rażą dłużyzny, dość tandetne (jak na obecne możliwości) efekty komputerowe (lądowanie amerykanów wygląda, jak intro do strzelanki, i tylko czekać jak takowe wejdą na rynek. Przemysł rozrywkowy, nie zmarnuje takiej okazji na zarobienie paru dodatkowych dolarów), same postaci są zbyt czarno-białe. Jak kapral to głupawy i nieużywający mózgu tylko kija, jak generał to wizjoner i strateg, każdy ma swoją rolę do odegrania w tym schemacie i odgrywa ją (lepiej lub gorzej). W prawdziwej bitwie, po obu stronach zginęło 25 tyś żołnierzy. Wiem, że odtworzenie tego w filmie nie sposób, ale dlaczego przez cały film, odnoszę wrażenie, że gra go 20 w porywach do 30 japońskich żołnierzy, którzy udają cały garnizon wyspy. Moim zdaniem film ten nie wnosi absolutnie nic do stylistyki kina wojennego i zarówno nominacja, a już nie daj Boże nagroda Oskarowa absolutnie mu się nie należą. Po prostu nie ma tam, za co dać Oskara, ot przeciętne kino wojenne, może nie klasy B, ale takie A (z dużym minusem).

tomhorn

Ja widziałem tylko Sztandar chwały i mam identyczne odczucia jak ty po Listach.Eastwood mógł postawić tylko na kino batalistyczne,a pobiłoby Ryana .A tak powstała dziwna mieszanka nie trzymająca się kupy.

Iluvatar

w "sztandarach chwaly" tez skojarzylem sceny batalistyczne z intro do gry ;]

tomhorn

nie sposób się nie zgodzić z twoim wywodem - wczoraj byłem w kinie i mam podobne odczucia. Wygląda na to, że w tematyce wojennej ciężko zrobić coś nowatorskiego i oryginalnego, nie powielająć schematów i klisz z innych dzieł tego gatunku.

Z tym rozdźwiękiem konwencji również podzielam twoją opinię - film ani mną nie wstrząsnął, ani za bardzo nie poruszył - było nawet sporo momentów, podczas których na widowni słychać było śmiech (nie powiedziałbym, że to efekt niezamierzony (taką reakcję wywoływały wśród widzów niektóre dialogi i reakcje młodych, japońskich żołnierzy), ale jak na film wojenny, to za bardzo rozluźniało atmosferę i ciężko było później jakoś bardziej emocjonalnie reagować na te dramatyczniejsze momenty. Fakt, efekty w paru momentach wyglądały dość kiepsko, za to bardzo podobały mi się zdjęcia;]
Kolejne potwierdzenie twojego argumentu: Eastwood za bardzo przesadził z podkreśleniem przewagi liczebnej wojsk amerykańskich - Wrażenie, że 20,30stka Japończyków broni wysypy również doskwierało mi podczas projekcji.
były dłużyzny, sztampowe retrospekcje, jednoznaczne postawy bohaterów - właściwie wszystko już powiedziane:D
ale podobało mi się aktorstwo Watanabe!;]

co do ogólnej oceny filmu to ciężko mi wystawić konkretną ocenę - niby strasznie mnie nie wynudził, ani nie zdenerwował, ale nie wzbudził we mnie również jakiś wielkich emocji...są plusy i są minusy...ale raczej wybił się ponad przeciętność - hmm 6,7 na 10?

tomhorn

Wprawdzie ogladalem juz listy z ..., ale byla to taka lepsza wersja kinowa przeznaczona dla kraju kwitnacej wisni, niemniej moge pokusic sie o pare luznych uwag, film nie dostal oskara co juz wiemy, zreszta nagroda ta dla tego filmu to troche za duzo jak juz slusznie zauwazyles, listy z ivo... w przeciwienstwie do sztandaru... bardziej nastawione sa na akcje, nie ma retrospekcji i odnosnikow do zycia pozafrontowego, punkt widzienia przedstawiony jest tutaj bezposrednio z pola walki, ale to wlasciwie na jedno wychodzi i za wade uznac tego nie moge, nie wiem czy moge miec zastrzezenia do zbyt waskiej akcji, walki trwaly na calej lini, ale my widzimy jedynie pewien wycinek, byc moze najwiecej dokumentow, meldunkow, raportow zostalo po tych obroncach, ktorych film przedstawia, moze na innych odcinkach frontu umierano szybko i bez zbednej filozofii co u japonczykow nie stanowi zadnego problemu, mamy zatem i szybka akcje ale i pewne szczegolne odruchy samozachowawcze, dla japonczykow nie bylo zadnego wyjscia awaryjnego-mieli bronic wyspy az do smierci-co zreszta zrobili, zadnych dylematow moralno-etycznych, walka taka zatem to systematyczne eliminowanie punktow obrony przez marines, dlatego glebszy wydzwiek spoleczno-moralny daje sie slyszec w sztandarach a i okazji do kontemplacji i szczerej refleksji nie brakuje...
Sztandarow... zreszta jeszcze nie widziales, wec mysle ze twoja koncowa ocena bedzie znacznie mniej krytyczna i milo sie rozczarujesz po projekcji. Co do scen batalistycznych, to strone atakujaca generuje w calosci komputer, wyglada to dosyc sztucznie i malo interesujaco, amerykanie przypominaja pelzajace roboty powoli zalewajace wyspe, od tej strony film moglby byc zrobiony z wiekszym polotem, juz w sztandarach japonczycy to zywi aktorzy co powinno byc kontynuowane w listach-nie wszedzie ale pare ujec powinni zagrac zywi aktorzy, a tak wyglada to jak wyglada, troche bezplciowo od strony amerykanskiej, mimo tych nieznacznych wad wedlug mojej skromnej oceny, film stanowi swoisty hold dla dawnej jak i obecnej Japonii i w swoim przeslaniu wlasciwie pokazuje bezsens wojny i umierania... wlasciwie za nic.

Buzz

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones