Nic odkrywczego. Ot zrobił Eastwood film po japońsku - brawo. Ale co z tego? Nie ma tu żadnych emocji. Film taki sobie. Ludzka twarz agresora? Przecież wiadomo, że wszyscy ludzie są tacy sami. Wiele było filmów na ten temat. Jedyna cenna wg mnie rzecz w tym filmie to pokazanie motywacji japończyków. To wszystko.