Który według was jest lepszy? Mi osobiście podoba się bardziej ten drugi. Dlatego, że lubię japońskie* filmy no i bardzo dobrze są pokazane warunki w jakich Japończycy musieli się bronić.
* filmy z aktorami z Japonii.
Listy z Iwo Jimy zdecydowanie lepsze, przy Sztandarze Chwały usypiałem bo strasznie przynudzał a tu to był kawał porządnego filmu wojennego. Nie rozgrzeszajmy jednak Japończyków. W filmie są pokazani jako biedni, przyparci do muru ale nietracący honoru obrońcy ukochanej Ojczyzny i Cesarza ale nie zapominajmy że dopuszczali się w Mandżurii zbrodni wojenny a na jeńcach prowadzili "eksperymenty" równie okrutne co dr. Mengele w Auschwitz. Ten film to jak pokazanie egzekucji skazańca i jednoczesne nie wspomnienie czym sobie zasłużył na taką a nie inną karę. Ode mnie 9 za japońskiego "Szeregowca Ryana" bez oglądania się na to kto jest dobry a kto zły, za Sztandar 6.
Ode mnie Listy 9, Sztandar 7 (dałbym 6, ale dodatkowy punkcik za odmitologizowanie przekonania o Amerykanach- bohaterach).
Ogólnie z filmów o "przegranych" da się dużo więcej wycisnąć niż z opowieści o zwycięzcach. Takie motywy się już praktycznie przejadły. Co prawda zdarzają się jeszcze filmy o sukcesach ale są one bardziej w stylu opowieści "po trupach do celu", niż o "krystalicznie czystych bohaterach"...
Podam jeszcze przykład piłkarski... Po ważnym meczu, o wiele więcej oddają miny załmanych przegranych, niż radość zwycięzców...