PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=302429}

Listy z Iwo Jimy

Letters from Iwo Jima
7,6 35 913
ocen
7,6 10 1 35913
6,8 12
ocen krytyków
Listy z Iwo Jimy
powrót do forum filmu Listy z Iwo Jimy

"Listy z Iwo Jimy" w moim przekonaniu nie są wybitnym filmem, podobnie jak to sprawa się ma ze "Sztandarem chwały". W "Listach..." można znaleźc tyle samo plusów i minusów co w poprzednim filmie Eastwooda.

Na początku zachęcam do poznania mojej opinii o "Sztandarze chwały":
http://www.filmweb.pl/topic/588882/Ale+to+już+było....html

A teraz już mogę zabrać się za wrażenia jakie pozostawiły po sobie "Listy z Iwo Jimy".
Podobnie jak poprzednio, nie ma oczarowania ani rozczarowania. Jest solidny film, który dobrze się oglądało, ale po seansie kolejny raz czułem niedosyt.
To, co w "Sztandarze" było dobre, tutaj szwankuje, a to co w pierwszym filmie było kulawe, tutaj jest znacznie lepsze. W dziwnym więc sensie te dwa filmy świetnie się uzupełniają, niestety, żaden z nich do końca mnie nie zadowolił. Ok, już przechodzę do konkretów;)

"Listy z Iwo Jimy" to przede wszystkim więcej emocji. Podczas gdy ostatnio narzekałem na obojętnośc wobec bohaterów, teraz biję podwójne brawa. Podwójne, bo Eastwoodowi udało się wzbudzić we mnie emocje względem bohaterów, z którymi (poprzez barierę językową szczególnie, ale także kulturę, światopogląd, zachowanie) trudniej jest się utożsamiać niż z, bardziej do nas podobnymi przecież, Amerykanami. Tak więc tym razem naprawdę kilka scen mnie poruszyło, a bohaterowie nie byli do końca obojętni.
Eastwood opowiada tutaj o wrogu, co już należy chwalić, bo jest to trudne i odważne. Robi to jednak w taki sposób, że spokojnie zamiast Japończyków po ekranie mogliby biegać Amerykanie. Z jednej strony to źle, bo obracamy się wśród schematów, ale z drugiej świetnie wpisuje się w wymowę filmu. A ta do mnie trafiła bardzo mocno. Ludzie są tacy sami po obydwu stronach. Czują, myślą, zachowują się podobnie. Wspaniałe antywojenne przesłanie! Kupuję taki punkt widzenia!
To właśnie największy plus "Listów..", takiej samej rangi co rozprawa na temat bohaterstwa w "Sztandarze...".

"Listy z Iwo Jimy" to również o wiele lepsze sceny batalistyczne. Chociaż jest ich tu chyba mniej, to tym razem nie mamy wrażenia deja vu po "Szeregowcu Ryanie" i robią one piorunujące wrażenie, szczególnie sekwencje nalotów i bombardowania wyspy. Jest też kilka mocnych, nieprzyjemnych scen ze zbiorowym samobójstwem na czele. W końcu emocje i napięcie podczas starć jakich brakowało we "Flags of Our Fathers", chociaż nie mówię, że nie ma tu kilku zbędnych ujęć strzelających nie wiadomo gdzie i po co CKM-ów;)

Tyle, jeśli chodzi o wyższość "Listów" nad poprzednikiem. Teraz minusy.
Podczas gdy "Flags..." miało nudne i ciągnące się jak guma do żucia zakończenie, to tutaj identycznie jest z początkiem filmu. Co tu dużo mówić. Jakieś 50 początkowych minut to po prostu nuda. I nie chodzi o brak akcji. Brakuje ciekawej historii, interesujących dialogów, czy jakiś żywych relacji pomiędzy pohaterami. Patrząc na film całościowo, brakowało mi przewodniej myśli fabularnej, sposobu na ciekawe przeprowadzenie postaci przez historię. Tak wiec pod względem opowiadanej historii lepiej oglądało mi się "Sztandar chwały", bo chociaż i tam nie było rewelacji, to tutaj historia jest już kompletnie standardowa, a zyskuje na wartości tylko dzięki stronie, z której na nią spoglądamy.

Nie wybiorę więc spośród tych dwóch filmów lepszego, bo bilans plusów i minusów obydwu produkcji równoważy się. "Sztandar chwały" miał ciekwaszą fabułę, ale brakowało emocji, których "Listy z Iwo Jimy" dostarczają, będąc dodatkowo atrakcyjniejszymi jeśli chodzi o batalistykę i lepiej zagranymi.
Nominacja do Oscara za najlepszy film nie dziwi, bo przecież niezwykle ważne jest dzieło, w którym to Amerykanie bez zmróżenia oka strzelają do bezbronnych Japończyków a nie odwrotnie. Moim zdaniem jednak nie czyni to jeszcze z "Listów z Iwo Jimy" filmu wybitnego, chociaż z pewnością jest to krok na przód w rozrachunku Hollywoodu z koszmarem II WŚ.

7/10

ocenił(a) film na 8
Slowik

I znowu tutaj przychodzi mi się z Tobą zgodzić. Z jedna tylko róznicą, według mnie Listy z Iwo Jimymm, choc tez niedoskonałe to jest minimalnie lepszy od Sztandaru chwały. A to ze względu na bardziej harmonijna narrację. Nie ma tu takiego chaosu watkow jak w Sztandarze. Moje ocena Listów to 8/10.

PS . Fajne recenzje. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Slowik

Amerykanie bez zmrużenia strzelają do żółtków. Chodzi o jedną scenę gdzie jeden prosty żołnierz zabija dwóch jeńców, którzy do tego sami się poddali.
Ale to i tak nie jest w moim odczuciu przekonujące. Film jest zbyt łagodny i idealistyczny. Na wyspie z pewnością działy się dużo straszniejsze rzeczy a tu mamy dużo patetyzmu.
Według mnie film jest tak zrobiony by podobał się głównie Amerykanom(oczywistą rzeczą jest, że i Japończykom). Amerykanie zostali przedstawieni zdecydowanie pozytywnie, więc dramatyzm filmu mniejszy(bo dramat Japończyków mniej ujmuje).

Innym szczegółem który mnie denerwował był kompletny brak kompetencji Japończyków. Oni są bohaterami a wyszli tu od strony wojskowej na jakieś małpy, którzy nie wiele szkodzili Amerykanom, a głównie walczyli by jakoś przetrwać w kanałach(ewentualnie honorowo się zabić). Oczywiście nie mówię o decyzjach głównodowodzącego generała, które były słuszne.

Jeśli chodzi o sceny batalistyczne nie robią dużego wrażenia. Jednak chyba w "Sztandarze..." było ich mniej(właściwie tylko jedna), ale tam wyjście Amerykanów na wyspę było jednak lepiej zrobione i dało świetny efekt. Więc przy scenach podwójnie się nie zgadzam.

Ale recenzja oczywiście trafna jak zauważa fidelio.

Duży plus za motyw z listami oraz za kilka świetnych retrospekcji.

Spodziewałem się sporo wyższej klasy od "Sztandaru..." ale oba filmy mają podobny, dobry poziom. Oba oceniam równo na 8/10.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones