PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=302429}

Listy z Iwo Jimy

Letters from Iwo Jima
7,6 35 918
ocen
7,6 10 1 35918
6,8 12
ocen krytyków
Listy z Iwo Jimy
powrót do forum filmu Listy z Iwo Jimy

Dyptyk Clinta Eastwooda zacząłem oglądać w odwrotnej kolejności niż teoretycznie powinienem. W kinach bowiem najpierw leciał "Sztandar chwały", a dopiero miesiąc później na ekrany weszły "Listy z Iwo Jimy". I choć patrząc na treść tych produkcji, kolejność ich oglądania nie jest narzucona, to na pierwszy ogień powinien pójść "Sztandar chwały". Ja jednak obejrzałem najpierw ten drugi obraz, bo po pierwsze bardziej mnie ciekawiło, w jaki sposób Eastwood przedstawił wydarzenia na Iwo Jimie z perspektywy Japończyków, a po drugie ten film był lepiej oceniany przez krytyków. Kolejny jednak już raz okazało się, że opinie recenzentów często bywają mocno przesadzone...

Głównym wątkiem "Listów z Iwo Jimy" są tytułowe listy, jakie Japońscy żołnierze wysyłali do swoich żon, dziewczyn, czy dzieci, opisujące ich sytuację, mówiące o tym jak się czują i co myślą, przygotowując się na obronę wyspy. Dzięki nim poznajemy bliżej ich samych oraz ich rodziny. Oprócz czytanych na głos listów co pewien czas reżyser pokazuje nam także wspomnienia głównych bohaterów, które również przybliżają nam żołnierzy, dzięki którym poznajemy ich osobiste tragedie. Właśnie te momenty poza polem bitwy są najciekawszymi chwilami w filmie i to one niosą ze sobą najwięcej emocji. Niestety jednak jest ich jak na lekarstwo i w większości trudno nam jest się przywiązać do bohaterów, przez co ich zmagania na wojnie są dla nas kompletnie obojętne i nieciekawe.

"Listy z Iwo Jimy" są filmem, który strasznie długo i okropnie wolno się rozwija. O ile jeszcze takie tempo można wybaczyć podczas scen przygotowania do obrony wyspy, przed atakiem Amerykanów, tak już w momencie samej walki jest ono nie do zniesienia. Mało w tym filmie napięcia, czy prawdziwych emocji, wszystko jest szare, tak jak przedziwnie szare są zdjęcia Toma Sterna. Nieciekawie wyszły również sceny wolniejsze, pomiędzy atakami, które są po prostu nudne i nijakie. Bohaterowie w kółko rozmawiają o tym samym, ciągle powtarzając, aż do znudzenia te same kwestie. Świetnie, że przez cały film słyszymy jedynie język japoński, szkoda tylko, że dialogi są tak nieciekawe, sztywne i momentami tak okropnie patetyczne, że aż ciężko jest je słuchać.

Oglądając "Listy z Iwo Jimy" miałem również przedziwne wrażenie kameralności. Film Eastwooda jest niezwykle skromny i trochę jakby teatralny, co również niezwykle przeszkadza w jego oglądaniu. Broniący wyspy kilkudziesięciotysięczny garnizon wygląda bowiem na znacznie mniejszy prawie, że kilkudziesięcioosobowy, a sama walka jakby trwała zaledwie dwa dni. Od połowy seansu oglądamy natomiast zmagania kilku pozostałych żołnierzy, w ostatnich godzinach ich życia. Napięcie jednak zamiast wzrastać, spada do absolutnego zera, a my musimy się męczyć oglądając coraz to mniej ciekawe wydarzenia. Rzadko mi się to zdarza, ale już tak gdzieś od połowy seansu miałem ochotę sięgnąć po pilota i po prostu zacząć przewijać. Niestety niespełnione szanse i spore rozczarowanie.

4/10

ocenił(a) film na 7
milczacy

Dokładnie się z Tobą zgadzam...Eastwood bardziej przyłożył się do "Sztandaru" - filmowi brak rozmachu i akcji ... widać że poszedł w "psychologię", która ciągle przedstawiana w tych samych sceneriach i kwestiach bohaterów nuży. Ale empatyczna scena samobójstw Japończyków przez rozerwanie granatami daje po uczuciach i zostaje w pamięci ...
Podsumowując: 7/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones