Może i nawet byłby to niezły film gdyby nie ta cała fanfaronada i nadęta gadka o honorze, kodeksie, film jest tak drętwy i napakowany, napompowany fałszywym patosem, że myślałem, iż w końcu eksploduje mi telewizor a odtwarzacz się zjara.
Cóż za wspaniali, szlachetni rycerze, cóż za uczciwy, kryształowy władca, który w ramach walki z korupcją pozostawił swoje ziemie, najbliższych i poddanych na pastwę losu. Każdy kto podobnie jak ja oglądał wcześniej "Monty Pythona i Świętego Graala" zwyczajnie parsknie ze śmiechu podczas oglądania tego filmu.
W filmie brakowało jeszcze tylko rycerzy Ni.