Szkoda mi tego człowieka..pisał piękne błyskotliwe listy do przyjaciół..
I jestem pewien że gdyby nie Czarna lista, byłoby więcej jego filmów wyreżyserwoanych i scenariuszy
Czarna lista nie powstrzymała Trumbo przed pisaniem scenariuszy. Przeciwnie, zdobył on dwa Oscary: za "The Brave One" (pod scenariuszem podpisał się jako Robert Rich - nikt taki nie odebrał statuetki) oraz za "Rzymskie wakacje" (scenariusz podpisał nazwiskiem swojego kolegi, Iana McLellana - ten odebrał nagrodę a w 1993 żona Trumbo odebrała honorowego, pośmiertnego Oscara w imieniu męża właśnie za ten film, gdyż syn McLellana statuetki prawowitemu laureatowi zwrócić nie chciał)
Był raczej idealistą. Takim, który wierzył w czysty komunizm. Sama idea komunizmu jest piękna, ale oczywiście nigdy nie została zrealizowana, a zamieniona w ustrój zbrodniczy. Dlatego nic złego w tym, że miał takie ideały.
Dla mnie po obejrzeniu filmu Trumbo i po szperaniu w internecie postać niejednoznaczna. Może i rzeczywiście został skrzywdzony przez amerykąńską machinę polityczną, ale też nie należy zapominać w jakich czasach to się odbywało. Rosja stała się wrogiem Ameryki, Rosebergowie wykradli dla Rosji plany bomby atomowej, a także próbowała rozwinąć skrzydła Komunistyczna Partia USA (marksistowsko-leninowska). Mieć poglądy bliskie tej partii , flirtować z jej członkami znaczyło wtedy bycie albo naiwnym albo głupim idealistą albo też wrogiem ojczyzny. Pech chciał, że znalazł się z definicji w gronie wrogów ojczyzny, a z pewnością taka grupa nie była wymysłem prawicowych radykałów, a faktycznie agenturą Związku Radzieckiego. Trochę go żal, ale też z punktu widzenia Polaka (kiedy Polska była pod okupacją komuchów z ZSRR) myślę, że zasłużył na nauczkę. Komunizm należało po 1945 roku zwalczać żywym ogniem.